O podróżach w czasie i powrotach do codzienności – Czerwień rubinu


Motyw podróży w czasie ostatnio podoba mi się coraz bardziej. Fajnie by było przeskoczyć sobie do epoki wiktoriańskiej i poznać Austen albo podejrzeć Prerafaelitów malujących akurat w plenerze. Albo przejść się alejkami ogrodów wersalskich wśród królewskich gości. Chęć poznania powieści o tej tematyce nie była jednak jedynym powodem, dla którego sięgnęłam po Czerwień Rubinu. Kilka miesięcy temu przeczytałam inną serię Kerstin Gier – Silver i byłam ciekawa, co tym razem wymyśliła autorka. Jak oceniam to spotkanie?
Co było gorsze? Zwariować czy naprawdę podróżować w czasie? Chyba to drugie, pomyślałam. Na to pierwsze pewnie można brać jakieś tabletki.

Gwendolyn jest zwyczajną nastolatką. Każdego dnia chodzi do szkoły, a po lekcjach, wraz ze swoim przyjacielem-duchem udaje się do ogromnego domu, w którym od wieków mieszkają kolejne pokolenia jej rodziny. No dobrze, może jej życie nie jest takie zwyczajne. Kiedy okazuje się, że to ona, a nie jej kuzynka Charlotte, odziedziczyła gen pozwalający jej na podróżowanie w czasie, staje się to pewne. Czy pogodzi się z nowym życiem? Jak poradzi sobie w przeszłości bez wcześniejszego przygotowania?

Kerstin Gier po raz kolejny oczarowuje lekkim stylem zabarwionym nutą sarkazmu głównej bohaterki. Gwendolyn dość sceptycznie podchodzi do zdarzeń, w których centrum się znalazła. Początkowo nie wierzy w to, co się dzieje. W końcu nikt jej nie przygotował do takiego życia. Co z tego wynika? Masa zabawnych sytuacji i nieporozumień powodujących u czytelników wybuchy niekontrolowanego śmiechu. Masa świetnie skonstruowanych dialogów doprowadzających do łez.

To właśnie to lubię w powieściach tej autorki najbardziej – humor. W połączeniu z bohaterami, których pokochać można już od pierwszej strony tworzą mieszankę prawie idealną. Prawie. Dobrze byłoby dodać do tego jeszcze jakiś punkt zawiązujący fabułę. Bo choć autorka sprawnie porusza się po wykreowanym przez siebie świecie i łączy teraźniejszość z przeszłością bez wprowadzania zamętu, zabrakło mi właśnie tego jednego elementu, który w pierwszej części książki określiłby, w jakim kierunku zmierza akcja. To pojawia się niestety dopiero pod koniec.

Mimo wszystko od Czerwieni rubinu ciężko się oderwać. Podróże w czasie łączą się tu z problemami typowymi dla nastolatków i nie tylko. Autorka ukazuje marzenie wielu jako niechcianą rzeczywistość jednostki. Niewiarygodny, tajemniczy świat konfrontuje się z codziennością. Obok wypadów w przeszłość, autorka przedstawia rodzinne sprzeczki i szkolne dylematy, pierwszą miłość i przyjaźń ponad wszystko.

Czerwień rubinu to historia łącząca fantastyczne wątki i problemy nastoletniego życia. To dobre wprowadzenie do cyklu. Nie jest pozbawiona minusów, ale humor i bohaterowie wiele wynagradzają. To idealny odstresowywacz. Sama świetnie się przy tej książce bawiłam i z pewnością sięgnę po kolejny tom!

Tytuł: Czerwień rubinu
Tom: I
Liczba stron:
Wydawnictwo: Media Rodzina

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu Media Rodzina!

11 / dodaj komentarz:

  1. Szczerze mówiąc to liczyłam na coś lepszego kiedy zaczynałam tę książkę i trochę się na niej zawiodłam, ale zgadzam się że styl autorki jest bardzo przyjemny i często można się bylo uśmiać przy czytaniu. ;)
    Pozdrawiam! :)
    recenzjeklaudii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam ją w tamtym roku i nie pamiętam za dużo. Koniecznie muszę zaopatrzyć się w to nowe wydanie i odświeżyć sobie tę historię. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Próbowałam to czytać jakieś 2 lub nawet 3 lata temu i pamiętam, że bardzo mi się nie podobało. W sumie już nawet nie wiem dlaczego, ale wiem, że byłam rozczarowana, znudzona i nawet nie doczytałam do końca. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może właśnie dlatego, że fabule zabrakło tego "punktu zawiązującego". Były wydarzenia z życia bohaterki, ale nie wiadomo było, po co to wszystko :(

      Usuń
  4. Ja uwielbiam książki z podróżami w czasie, ale ta książka to była dla mnie jakaś totalna porażka... Kiepska fabuła, żarty powiedziałabym - suchary. Skończyłam ją i już. W ogóle się nie wczułam w książkę ani nie zżyłam z żadnym z bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja uwielbiam książki z podróżami w czasie, ale ta książka to była dla mnie jakaś totalna porażka... Kiepska fabuła, żarty powiedziałabym - suchary. Skończyłam ją i już. W ogóle się nie wczułam w książkę ani nie zżyłam z żadnym z bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam trylogię Silver tej autorki i bardzo mi się podobała, dlatego coraz częściej zastanawiam się, czy nie sięgnąć również po trylogię Czasu. Do tej pory widziałam jednak kilka negatywnych recenzji pierwszego tomu i się trochę zraziłam. Po przeczytaniu Twojej opinii na pewno sięgnę po "Czerwień Rubinu" :)

    Pozdrawiam
    roksa_reads

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużym minusem jest brak określenia kierunku w którym zmierza akcja. Taka książka bez "celu" (to pojawia się dopiero pod koniec, więc mam nadzieję, że kolejne części będą już lepsze :) ) i może stąd te negatywne recenzje. Ale jeśli podobało Ci się Silver to myślę, że i to Ci się spodoba – jest podobny humor, no i ten lekki styl pisania, dzięki któremu książki Gier się połyka! :)

      Usuń
  7. Mój zdecydowany must have czytelniczy! Już nie mogę się doczekać, kiedy zapoznam się z historią. Chociaż poluje na pierwsze wydanie tej książki ;) Mam nadzieję, ze uda mi się je skompletować ;)

    Pozdrawiam serdecznie, dziennikbibliotekarki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tę trylogię czytałam jakieś 5 lat temu i podobała mi się ... średnio. Pamiętam, że samo czytanie szło ekspresowo, styl lekki i przyjemny, ale sama fabuła jakoś nie porwała, tak samo jak bohaterowie. Jednak doceniam to, że cele wędrówek w czasie były tak dobrze dobrane - osobiście przeze mnie lubianą epok wybierała autorka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, brakowało jakiegoś celu w tym wszystkim. Nie było wiadomo, w jakim kierunku zmierza akcja :( Ale jak dla mnie humor wiele wynagradzał. A epoka też akurat jedna z moich ulubionych! :)

      Usuń