O kruku, duchach i balu w przeszłości – Błękit szafiru


Błękit szafiru przyszedł do mnie niespodziewanie. Miałam zły tydzień i potrzebowałam właśnie czegoś na odstresowanie. Wpasował się więc idealnie. W tym poście nie powiem Wam chyba nic nowego. Kerstin Gier podbiła moja czytelnicze serce. I choć ciężko powiedzieć, że jej książki przekazują jakieś większe wartości, trzeba przyznać im jedno – nie da się od nich oderwać!  

Zmarłych się nie boję. W odróżnieniu od żywych ludzi, jak wiem z doświadczenia, nie mogą nic człowiekowi zrobić.
Minęło zaledwie kilka dni od kiedy Gwendolyn dowiedziała się o swoim darze. Nadal jednak nie przywykła do podróżowania w przeszłość. W nowe życie wprowadza ją przystojny Gideon. Ciężko jej jednak zrozumieć jego zachowanie. Pomiędzy kolejnymi przeskokami w czasie raz okazuje jej pozytywne uczucia, by za chwilę obrzucić ją lodowatym spojrzeniem. W dodatku oboje dostali zaproszenie na bal, który właściwie odbył się już ponad sto lat temu. No i o co chodzi z zielonym jeźdźcem, o którym mówiła kuzynka Lucy? 

Dalsze przygody Gwendolyn Shepard rozpoczynają się w miejscu, w którym zakończyła się Czerwień rubinu. Przejście pomiędzy pierwszą a drugą częścią jest więc płynne i od razu wciąga nas w rozwój wydarzeń. A dzieje się tu całkiem sporo! Na główny plan wybija się co prawda lekko mdły wątek miłosny pomiędzy głównymi bohaterami – motyw młodzieńczego zakochania i ciągłe analizowanie zachowania obiektu westchnień. Nie przeszkadza jednak za bardzo, a podróże w czasie i rozwiązywanie zagadek stanowi dużą i równie ważną część fabuły.

W Błękicie szafiru, podobnie jak w innych książkach Kerstin Gier, humor i sarkazm przeplatają się w wypowiedziach bohaterów sprawiając, że książka jest niesamowicie lekka i zabawna. Wszystkie postaci są pełnokrwiste i wprowadzają do serii coś nowego. Nie znajdziecie tu gromady szarych bohaterów zlewających się w jedną bezkształtną masę. Każdy jest inny i na swój sposób dodaje tej serii koloru. W tym tomie szczególnie przypadł mi do gustu duch gargulca Xemeriusa. Jego tekstom nie brakuje ironii. W nieco żartobliwy sposób sprowadza innych (tych, którzy oczywiście mogą go zobaczyć) na ziemię, a jego reakcje z pewnością nieraz wywołają uśmiech na Waszych twarzach. A może i coś więcej! Ja co chwilę wybuchałam śmiechem (w sumie przy książkach tej autorki robię to ciągle).

Autorka porusza w książce kilka problemów, choć nie są one szczególnie uwypuklone. Nie zostają rozwinięte i można nawet nie zwrócić na nie uwagi, skupiając się na akcji i tej zabawniejszej części książki. Stanowią jedynie swego rodzaju wtrącenia. Pisarka wspomina m.in. o sposobie traktowania kobiet w organizacjach rządzonych przez mężczyzn. Pojawia się tu również problem dojrzewania i wchodzenia nastolatków w świat "bardziej dorosły" – uczenie się odpowiedzialności i samodzielności.

Błękit szafiru to kolejna książka w dorobku autorki, która totalnie mnie zauroczyła i wciągnęła w swój świat na kilka godzin. To pełna zagadek, przyjemna w odbiorze historia o podróżowaniu w czasie. Przewracając ostatnią stronę, już tęskniłam za bohaterami. Nie pozostaje mi więc nic innego jak polecić Wam tę serię! Gwarantuję, że będziecie świetnie się przy niej bawić :)

Autor: Kerstin Gier
Tom: Czerwień rubinu #2
Wydawnictwo: Media rodzina

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina!

6 / dodaj komentarz:

  1. Xemerius jest genialny! ♥ Jak ja uwielbiam tego bohatera. :D
    Z miłą chęcią ponownie przeczytałabym całą trylogię. ;)
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam humor w tej części :D Pierwszy tom nie bardzo przypadł mi do gustu, ale ten okazał się o niebo lepszy. Piękne zdjęcie ♥

    Obsession With Books

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto sięgnąć po tę serię :) Mam nadzieję, że uda mi się je przeczytać, ale to już wydarzy się po maturze ;)

    Pozdrawiam! goszaczyta

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę przydałoby się abym poznała się z tą autorką :))
    Nigdy jednak nie miałam z nią do czynienia :)

    OdpowiedzUsuń