O dziewczynach i kobietach z Alei Minionych Czasów – Mademoiselle Oiseau i listy z przeszłości

O Mademoiselle Oiseau słyszałam już w zeszłym roku przy okazji premiery pierwszej książki opowiadającej o przygodach tytułowej bohaterki. Nie sięgnęłam po nią wtedy i od tamtej pory jakoś się mijałyśmy, choć z tyłu głowy ciągle pojawiał się komunikat "kup tę książkę". Kilka miesięcy wyszła kolejna część tej serii, a ja, skuszona piękną okładką, Paryżem i zapewnieniem, że kolejność czytania nie ma znaczenia, zdecydowałam się ją przeczytać. Jak wypadło nasze spotkanie?


Mademoiselle Oiseau zniknęła. Pod jej nieobecność to na Isabellę spada obowiązek zajęcia się  mieszkaniem przy Alei Minionych Czasów. Pewnego dnia pomieszczenie wypełnia dźwięk telefonu – od dawna nieużywanego, o którego istnieniu dziewczynka nawet zapomniała. Okazuje się, że Mademoiselle Oiseau kryje w sobie więcej tajemnic niż Isabella myślała. Wraz z kotką Czuczu wyrusza do drugiego, niewspominanego nigdy mieszkania i z pomocą Isis stara się rozwiązać jego zagadkę. Dlaczego Juliette Oiseau zniknęła tuż przed Bożym Narodzeniem? Jakie wydarzenie z przeszłości tak mocno na nią wpłynęło?

Mademoiselle Oiseau i listy z przeszłości to przepięknie napisana opowieść o tajemnicach ukrytych wśród rodzinnych pamiątek oraz wspomnieniach pogrzebanych pod stertą tiuli i halek zamkniętych na dnie szafy. Ciężko nie dostrzec oniryczności snutego przez Andreę da la Baree de Nanteuil obrazu Alei Minionych Czasów – paryskiej ulicy, której nazwa w powieści odgrywa rolę i dosłowną, i przenośną. Językiem pełnym delikatnych metafor autorka wznosi przed oczami czytelnika rząd kamienic i przeplata je teraźniejszością i przeszłością głównych bohaterek. Pomiędzy budynkami Paryża ukrywa sekrety małe i duże, prowadzi wąskimi uliczkami i zachęca do wyjrzenia przez okno, by wraz z nią podziwiać pocztówkowe widoki.



Andrea da la Baree de Nanteuil doskonale oddaje atmosferę magicznego, romantycznego miasta, kojarzącego się z wieżą Eiffla, pięknymi kamienicami otaczającymi Sekwanę i klimatycznymi kawiarenkami spotykanymi na każdym rogu. Z delikatnością, powiewającymi na wietrze sukienkami i miłosnymi scenami niczym kadrami wyciętymi z filmu. W kreowaniu obrazu Paryża pomaga autorce ilustratorka Lovisa Burfit, która niczym pociągnięciami akwareli obrazuje opisane przez pisarkę wydarzenia. Jej grafiki są nowoczesne, utrzymane w pastelowych barwach, które przyciągają wzrok i skłaniają do zatrzymania wzroku chociaż na chwilę.

Przyznaję jednak, że podczas czytania nieco się gubiłam. Szczególnie z początku, kiedy ciężko było mi dojść do tego, o co w ogóle chodzi i zapamiętać, kto jest kim. Warto więc najpierw zabrać się za pierwszą część przygód przedstawionych przez Andreę da la Barre i Lovisę Burfit. Mimo to książka bardzo mi się podobała. Mademoiselle Oiseau i listy z przeszłości to opowieść niezwykle kobieca – zaczynając od samej fabuły skupiającej się na losach kilku bohaterek w różnym wieku, a kończąc na ilustracjach je przedstawiających. Ma w sobie coś magicznego, co nie pozwala się od niej oderwać. 


Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu

3 / dodaj komentarz:

  1. Spotkałam się z pierwszym tomem kilka razy w sieci, ale jakoś nigdy nie byłam nim zainteresowana. Dzięki Twojej recenzji dowiedziałam się, że jest również drugi i historie o Mademoiselle Oiseau wylądowały na mojej książkowej chciej liście.
    http://morzespokoju.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie czytałam, jednak wydaje się być interesująca.

    https://piesnapunkcieksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny blog i super recenzja👍👌lubie tu zaglądać i dowiedzieć się co obecnie czytasz lub co polecasz😉 chciałabym cię zaprosić również na mojego bloga jestem początkującą blogerką, a pisanie recenzji to dla mnie forma terapii którą bardzo pokochałam😍
    www.zaczytanajola.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń