O CZYTANIU KSIĄŻEK PO RAZ KOLEJNY I ULUBIEŃCACH PRZEDBLOGOWEJ ERY + akcja #czytamponownieSB

Jest coś niemal mistycznego w czytaniu książki po raz pierwszy. Nierozwikłana jeszcze tajemnica wprawia w podekscytowanie. Nieświadomość tego, co się wydarzy i jak przedstawiona historia na nas wpłynie również. Pomiędzy kartami nieczytanych dotąd powieści można się zatracić. Przeżywamy nowe przygody, poznajemy nowe postaci, z którymi być może nawiążemy głębszą więź. W czytaniu książki po raz kolejny również możemy jednak odnaleźć coś ekscytującego. Choć niekiedy powroty do czegoś już znanego mogą jawić nam się jako nudne i pozbawione głębszego sensu, oczekujemy ich. Lubimy od czasu do czasu przekroczyć próg ulubionego świata i odkryć go na nowo. W sumie, jak w jednym ze swych esejów napisała Virginia Woolf, "ponowne czytanie powieści to przedsięwzięcie znacznie poważniejsze niż czytanie ich po raz pierwszy". Dlaczego?

Według mnie powodów jest kilka. Pierwszym jest wspomniane przed chwilą odkrywanie znanego już świata na nowo. Powroty nie tylko dają nam uczucie swego rodzaju ciepła i wrażenia "home sweet home", ale i pozwalają dostrzec rzeczy, na które wcześniej nie zwróciliśmy uwagi. Warte zapamiętania cytaty, reakcja bohatera, czy chociażby szczegół dotyczący jego wyglądu – to wszystko może nam czasem umknąć podczas pierwszej lektury. Poza tym zaglądanie do książki po raz kolejny to świetny sposób na ucieczkę od codzienności. Wracamy do tego, co znamy i co lubimy, do miejsca, w którym czujemy się dobrze i do bohaterów, których darzymy sympatią. Czy może być coś lepszego? Chyba tylko dodanie do tego wszystkiego kubka gorącej herbaty i idealnej, sprzyjającej czytaniu ciszy.
Przejdę do powodu całkowicie innej, poważniejszej kategorii. Odkąd czytaliśmy daną książkę, zmieniliśmy się. Pojawiły się nowe doświadczenia, nowe spojrzenia na pewne kwestie. Wiadomo więc, że i podczas czytania na różne rzeczy spojrzymy zupełnie inaczej niż dotychczas. Nie jesteście ciekawi, jak odebralibyście daną powieść po latach? Czy spodobałyby Wam się tak samo? Bardziej? Mniej?

Z tych właśnie powodów mam ostatnio ogromną ochotę powrócić do niektórych powieści. Aż wstyd przyznać, że część z nich, choć nazywam swoimi ulubionymi, czytałam już tak dawno, że niewiele z nich pamiętam. O ile te, które recenzowałam mogę sobie łatwo przypomnieć, klikając w odpowiedni wpis, o tyle tych pochodzących z ery przedblogowej niestety nie. Postanowiłam coś z tym zrobić i w tym roku znaleźć trochę czasu właśnie na te tytuły (za chwilę je wymienię). Poza tym bloga prowadzę już od ponad dwóch lat, podobnie zresztą jak konto na Instagramie. Rzadko mówię jednak o książkach, które przeczytałam przed przywędrowaniem do blogosfery książkowej. A szkoda, bo to naprawdę wyjątkowe pozycje. Chyba... Bo w końcu wcześniej nie patrzyłam na powieści pod takim kątem jak teraz – bardziej analitycznym, krytycznym. Mając z tyłu głowy świadomość, że po przewróceniu ostatniej strony, powiem innym, co sądzę, czyta mi się nieco inaczej. Poza tym sporo się przez te ponad 2 lata we mnie zmieniło. Zastanawiam się, jak swoje ulubione tytuły sprzed lat odebrałabym teraz. 

Kilka ulubionych powieści przedblogowej ery:


Marina
Carlos Ruiz Zafón

Ocean czasu-chcemy czy nie-zawsze zwraca nam to, co w nim kiedyś pogrzebaliśmy.
Powieść Carlosa Ruiza Zafóna przeczytałam 3 razy, jednak będąc jeszcze nastolatką. To historia Óscara, chłopca mieszkającego w sierocińcu. Kiedy przypadkiem poznaje tytułową bohaterkę, zaczynają wspólnie próbować dowiedzieć się czegoś o tajemniczej damie w czerni. To prowadzi ich do rozwiązania kolejnych, mroczniejszych zagadek.
Gdy skończyłam czytać Marinę po raz pierwszy, dałam sobie kilka minut na przemyślenia, a później... wróciłam do pierwszej strony i przeczytałam ją jeszcze raz. Chyba nigdy więcej nie miałam tak z żadną książką. Wywarła na mnie ogromne wrażenie, a niektórych cytatów nauczyłam się na pamięć. O ile jednak pamiętam wrażenia, jakie we mnie wywołała, nie jestem w stanie przypomnieć sobie fabuły (poza kilkoma wydarzeniami, których nie potrafię ze sobą połączyć). Wniosek? Muszę przeczytać ją po raz kolejny!

Buszujący w zbożu
Jerome Salinger
Lepiej nikomu nic nie opowiadajcie. Bo jak opowiecie – zaczniecie tęsknić.

Przeczytałam tę książkę w gimnazjum, przygotowując się do olimpiady z języka polskiego. Była to jedna z lektur nadobowiązkowych, którą przed przystąpieniem do konkursu wypadało znać. Po skończeniu zastanawiałam się, dlaczego nie mogłaby zastąpić którejś z tych mniej przeze mnie lubianych lektur obowiązkowych, do których czytania musiałam się zmuszać. Buszujący w zbożu zachwycił mnie i skłonił do refleksji. Ostatnio jednak często spotykam się z negatywnymi opiniami na jego temat i zaczęłam zastanawiać się nad ponownym spotkaniem z jej bohaterem – szesnastoletnim Holdenem, który ucieka ze szkoły i rozpoczyna kilkudniową wędrówkę po ulicach Nowego Jorku.

Wichrowe wzgórza
Emily Bronte
Nie umiem tego wyrazić, ale z pewności każdy człowiek zdaje sobie sprawę, że istnieje cześć nas samych gdzieś całkowicie poza nami...
Tę powieść czytałam tyle razy, że fabułę pamiętam doskonale. Nie muszę Wam jej jednak chyba przedstawiać – historia miłości Kathy i Heatcliffa jest w końcu jedną z najbardziej znanych literackich opowieści. Nie bez przyczyny! Emily Bronte tworzy niezwykle emocjonujące i porywające opisy uczuć głównych bohaterów. Kreuje tym samym nie tylko obraz ich miłości, ale dokładne portrety psychologiczne każdego z nich. Jeśli nie odwiedziliście jeszcze Wichrowych Wzgórz, koniecznie to zróbcie! Ja również planuję niedługo tam powrócić.


Złodziejka książek
Markus Zusak

Wydaje mi się, że ludzie lubią oglądać akty destrukcji. Zamki z piasku, domki z kart - od tego się zaczyna. Mają specjalny talent do pomnażania dzieła zniszczenia.
Pochłonęłam tę powieść w 2 dni. Dwie ostatnie godziny przepłakałam. Złodziejka książek to jedna z tych powieści, która przyciąga tematyką, zachwyca formą i wręcz nokautuje ogromem emocji, szczególnie pod koniec. To historia o wojnie opowiedziana z punktu widzenia Śmierci. Skierowana do młodszego czytelnika, ale nie tylko, bo gwarantuję, że poruszy i starszych miłośników literatury. Jeśli jeszcze jej nie znacie – nadróbcie! Może trafi i na Waszą listę ulubionych tytułów.


Portret Doriana Graya
Oscar Wilde

Ludzie znają dziś cenę wszystkiego, nie znając wartości niczego.
Podczas czytania tej niedługiej powieści (też jako nastolatka, chyba byłam poważniejsza niż teraz) również towarzyszył mi ogrom emocji. Oscar Wilde przedstawia młodego chłopaka, który, po namalowaniu przestaje się starzeć. Autor doskonale, z ogromną precyzją nakreśla jego portret psychologiczny, skłaniając tym samym nas – Czytelników do refleksji. I to jakiej! Portret Doriana Graya powinien przeczytać każdy.


#CZYTAMPONOWNIESB

Pisząc ten post, wpadłam na pewien pomysł. Może warto by zorganizować akcję motywującą do odświeżenia sobie ulubionych tytułów? Co Wy na to? Jeśli i na Waszych półkach znajdują się takie książki, które uwielbiacie, a dawno po nie nie sięgaliście, przyłączcie się do mnie. Piszcie w komentarzach, czy chcielibyście się dołączyć oraz co planujecie przeczytać ponownie. Podzielcie się swoimi wrażeniami z ponownej lektury i porównajcie z poprzednią. Jestem bardzo ciekawa, jak wypadną te Wasze kolejne spotkania z literackimi ulubieńcami :)
A jeśli jesteście na IG – oznaczajcie związane z tym tematem posty czy relacje hasztagiem #czytamponownieSB -> będę udostępniać wszystko na bieżąco na swoim InstaStory! :)

Dajcie znać, co sądzicie! :)

2 / dodaj komentarz:

  1. Oo twój post przypomniał mi, że bardzo chcę od jakiegoś czasu przeczytać ponownie serię "Blask Corredo". Jak ja za nią tęsknię! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Owszem uważam, że czytanie książek po raz 2 to strata czasu, ale faktycznie jak się coś kocha, to się chce do tego wrócić. Mało jest książek, które przeczytałam 2 razy, ale i tak cieszę się, że to zrobiłam. Zwłaszcza, że wracałam do nich po naprawdę długim czasie i była prawie jakbym czytała za pierwszym razem. Wiadomo, wtedy się już inaczej na książkę patrzy, ale to jak napisałaś raczej plus.
    Sama bym sobie chętnie odświeżyła ,,Marinę" to była świetna opowieść.

    OdpowiedzUsuń