O rzeczach, które po prostu się zdarzają – Nikt nie idzie (przedpremierowo)

Tak wiele osób polecało mi powieści Jakuba Małeckiego, a mi ciągle było jakoś nie po drodze. W końcu jednak nadszedł ten moment. Właściwie to zbiegło się ich kilka – premiera nowej książki, ochota na coś "naszego" i nastrój do przeczytania opowieści poruszającej. Zaufałam więc opiniom innych, zaufałam opisowi książki i, trochę z dystansem, choć równocześnie nadzieją, sięgnęłam po Nikt nie idzie. I już nie mogę doczekać się kolejnego spotkania z twórczością tego autora.
(...) pozwoliła sobie wierzyć, że tak właśnie w tego typu sytuacjach należy postępować. Ratować kogoś kosztem siebie, nie pytając, czy ten ktoś w ogóle chce być ratowany.
Olga i Klemens. Samotna dziewczyna z wielkimi planami na przyszłość i przeszłością, z którą nie do końca potrafi się pogodzić. Niepełnosprawny chłopak podróżujący miejską komunikacją z matką i plecakiem wypełnionym kolorowymi balonami. Ich drogi niespodziewanie krzyżują się – raz zupełnie przypadkiem, później – w trudnym dla obojga momencie. Na tle Warszawy i jej wielkomiejskiego gwaru na wierzch wychodzą tajemnice, odwieczne pragnienia i życiowe problemy skrywane przed oczami innych. Jaki wpływ wywrą na siebie nawzajem?

Historia przedstawiona na stronach Nikt nie idzie została zaprezentowana niechronologicznie. Kawałek po kawałku poznajemy całość opowieści, łącząc jej fragmenty i odkrywając kolejne powiązania. Emocje piętrzą się tu na każdej stronie, jednak autor nie stara się wywołać ich siłą. Idealnie wpasowującym się w klimat książki językiem, prowadzi nas od sceny do sceny. Możemy obserwować, jak drogi z pozoru nie mających ze sobą nic wspólnego bohaterów powoli się przeplatają, dając początek nowemu, wspólnemu wątkowi. Wątkowi obfitującemu w ludzkie, niemal zwyczajne dramaty.

W Nikt nie idzie nie znajdziecie wyolbrzymień, teatralnych scen i pompatycznych dialogów. To opowieść o przyziemnych, codziennych problemach, pełna rozmów, które usłyszeć możecie w kawiarni czy na skrzyżowaniu ulic. I może dlatego tak porusza. W końcu na co dzień rzadko zauważamy otaczające nas ludzkie dramaty. Wtapiają się w całościowy obraz rzeczywistości i nie wzbudzają większych emocji, chyba że dotyczą nas lub naszych bliskich. Poruszając właśnie takie codzienne tematy, pisarz zmusza nas do refleksji, do bliższego przyjrzenia się życiu i zastanowienia się nad tym, co dzieje się wokół. Czasem dopiero taka lektura może uświadomić nam, że i my, podobnie jak bohaterowie, patrzymy na wszystko "jak przez firankę" – uciekając od wszelkiego rodzaju bezpośredniości i stawiania czoła ciemniejszym odcieniom szarości.

Najnowsza powieść Jakuba Małeckiego to historia o życiowych błędach i codziennych decyzjach stawiających nas na rozstaju dróg, spośród których żadna nie wydaje się prosta. To książka o tym, co spotkać może każdego, w każdym miejscu i w każdej chwili. W sposób subtelny wywołująca emocje i uderzająca w czułe punkty. Cieszę się, że propozycja zrecenzowania pojawiła się w mojej skrzynce, bo książka idealnie trafiła w mój nastrój i potrzebę przeczytania "czegoś zwyczajnego, ale nie do końca". Czy to było przeznaczenie? Może. A może takie rzeczy po prostu się zdarzają ;)


Tytuł: Nikt nie idzie
Autor: Jakub Małecki
Wydawnictwo: SQN
Premiera 31.10.2018

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN!

2 / dodaj komentarz:

  1. Brzmi świetnie ♥ Niedługo mam zamiar poznać twórczość pana Małeckiego i przeczytać "Dygot" lub "Rdzę", ale na tę powieść pewnie też przyjdzie czas :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię twórczość Małeckiego, więc na pewno za jakiś czas sięgnę także po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń