Jeśli obserwujecie mnie na Instagramie, wiecie, że uwielbiam świeczki. Ucieszył mnie wiec niedawno rozpoczęty trend inspirowania ich zapachów fikcyjnymi światami i zamieszkującymi je bohaterami. Pierwszą taką świeczkę kupiłam rok temu od dziewczyny ze Szkocji. Był to Jamie Fraser, który pachniał dokładnie tak, jak wyobrażałam sobie tego rudowłosego Szkota :D Mniejsza. Niedawno i na polskim rynku pojawiła się firma, która produkcją takich książkowych gadżetów się zajmuje. Ciekawi, czy dorównuje poziomem tym najbardziej znanym, zagranicznym markom?
Kiedy tylko zauważyłam @byonceuponacandle na Instagramie, od razu zaintrygowała mnie ich oferta. Przyznaję, początkowo miałam opory przed zrobieniem u nich zakupów. Trochę bałam się, że zawiodę się tak jak na świeczkach innej firmy, których zapachy bardziej przypominały moją łazienkę po sprzątaniu niż wyobrażenie światów wykreowanych na kartach powieści i zobrazowanych w mojej głowie. A przecież książkowe gadżety to nie jest tania sprawa. W końcu jednak, czytając pozytywne recenzje i zachwycając się opisami zapachów, skusiłam się na dwie. Mój wybór padł na Wingardium Leviosa i Rhysanda.
Zaznaczę jeszcze, że kupując świeczki, nie powinno się kierować jedynie wyglądem czy etykietą mówiącą "pachnę jak Twój książkowy mąż". Jasne, to też jest ważne, ale nie tylko. Według mnie trzeba zastanowić się również tym, czy wypisane składniki należą do naszych ulubionych zapachów. Tak więc decydując się na Wingardium Leviosa nie sugerowałam się jedynie tym, że wychowywałam się na Harrym Potterze i od dziecka pozostaje on moją ulubioną serią. Oczywiście wzięłam pod uwagę też piękny design – jasne pióra nawiązujące do jednej z moich ulubionych scen rozgrywających się w murach Hogwartu. Najistotniejsze było jednak dla mnie to, że uwielbiam zapach świeżego prania, a OnceUponACandle obiecywało właśnie taką woń wymieszaną z odrobiną magii. I to dostałam. I w tym zapachu od razu się zakochałam. A to, że na powierzchni wosku był brokat tylko tę miłość spotęgowało.
Wracając do tematu książkowego męża – Rhysand nadal nim pozostaje, mimo że świeczka, choć piękna i wspaniale zdobiąca moją biblioteczkę, to pod względem zapachu nie przypadła mi do gustu. W końcu czasem tak bywa, że opis nas zaintryguje, ale później okazuje się, iż to jednak nie nasz typ. No cóż. Na pewno nie zniechęciło mnie to do odkrywania kolejnych kompozycji (część z nich otrzymałam w ramach współpracy, a wszystkie bardzo mi się spodobały).
Nie wiem, czy jest sens rozpisywać się o każdej świeczce po kolei. Może więc jedynie krótko Wam je przybliżę. Zacznę od Oh, Kaz, która zajmuje miejsce na moim podium. Zapach jest owocowy i dość słodki, ale nie przesłodzony. Drugiego określenia szybciej użyłabym w celu opisania Mischievous Niffler, no ale wiecie: Niuchacz jest przeuroczym stworzeniem, więc ma to swoje uzasadnienie. Jeśli lubicie bardziej stonowane zapachy, przypadnie Wam do gustu Beauty, zainspirowana disneyowską Bellą. Kolor wosku sugeruje już konkretny zapach, a po otwarciu można tylko upewnić się, że przypuszczenia co do delikatnej, różanej woni były słuszne. W komplecie z Piękną nie mogło zabraknąć Bestii. Zainspirowana tą postacią świeczka pachnie cytrynowymi cukierkami (w sumie nie wiem, dlaczego, ale razem tworzą zgrany słodko-kwaśny duet). Ostatnią, choć równie cudowną, jest Reading is dreaming with open eyes, która wyglądem znacznie różni się od pozostałych. Pochodzi z edycji limitowanej, jej design jest bardziej elegancki i świetnie komponuje się z zapachem kokosa.
Świeczki od OnceUponACandle zrobione są z sojowego wosku. Spalają się więc dłużej, a w dodatku nie trują szkodliwymi substancjami takimi jak parafina. Wykonane są z naprawdę dużą dbałością o szczegóły. Zacznijmy od etykiet, które wspaniale oddają klimat fikcyjnego świata czy charakter postaci. Środek nie odstaje. Kolor wosku pasuje idealnie. Dodatkowo niektóre świeczki ozdobiono brokatem, a u innych pozostawiono gładką powierzchnię. Nic bez powodu. Dziwne byłoby np. gdyby świeczkę zainspirowaną postacią tajemniczego, powściągliwego Kaza – członka ketterdamskiego gangu, posypano świecącym pyłem, prawda? Na szczęście tu nic takiego się nie dzieje i świeczka zawsze odzwierciedla to, co przedstawiono w książce.
Produkty od OnceUponACandle mają wiele zalet. To nie tylko piękne gadżety, które urozmaicą nasze kolekcje, ale także porządnie wykonane świeczki, które równomiernie się spalają, nie pozostawiając głębokich "dziur" w wosku. Wydzielają przy tym przyjemną woń, która na długo po zgaszeniu unosi się w powietrzu. Nie zawiedziecie się!
Tutaj znajdziecie sklep, a używając kodu zniżkowego, zaoszczędzicie 10%:
SZUMIABOOKI10
SZUMIABOOKI10
Macie już jakieś książkowe świeczki?
Co sądzicie o tego typu gadżetach? :)
PS. Jeśli chodzi o mojego ulubieńca ze wszystkich przedstawionych – Oh, Kaz i Niffler. Uwielbiam słodkie zapachy!
Mam ich świeczki na oku, ale póki co poluję na zestaw testowy kilku zapachów :D. Wypróbuję kilka i jak któreś przypadną mi do gustu to wtedy zamówię normalne świeczki :)
OdpowiedzUsuńMam kilka świeczek od tej firmy i je uwielbiam, pięknie pachną, są cudownie wykonane i jeszcze mają motyw książkowy! :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że kiedyś się skuszę. Póki co jestem zakochana w zapachach od Yankee, ale te również są na mojej wishliście. ☺️
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs, w którym do wygrania egzemplarz książki pt. “Niespłacone długi”!
Kocham świeczki od nich. Kupiłam jak tylko powstali a teraz zamówiłam całego boxa.
OdpowiedzUsuńGeneralnie to powinii być bardziej docenieni niż epik page, bo od epik page to świeczki śmierdzą domestosem i inną chemią.
Podrugiejstronieokładki
Te świeczki są naprawdę śliczne, z tym że nie należę do wielbicieli takich rzeczy, bo prędzej podpalę dom niż się porozkoszuję zapachem świeczek. U mnie naprawdę to tak wygląda, serio. Bałabym się o swój pokój, przepraszam, hahaha. :D
OdpowiedzUsuńJa na razie mam tylko "WIngardium Leviosa" ale kocham ją całym serduszkiem i staram się ją jak najbardziej oszczędzać bo najchętniej używałabym jej 24/7. Na pewno skuszę się też na inne ale muszę się chyba jeszcze trochę dorobić. :D
OdpowiedzUsuńDziewczyna z biblioteki
Piękne zdjęcia! Właśnie stoję przed wyborem odpowiednich zapachów. Świeczki uwielbiam, ale tych od once upon a candle jeszcze nie miałam okazji testować ;)
OdpowiedzUsuń