Na końcu tęczy


Żegnając się z licealnymi znajomymi, obiecujemy sobie utrzymywanie kontaktu do końca naszych dni i częste spotkania. Przekonani o ogromnej sile łączących nas więzów często się zawodzimy. Szkolne przyjaźnie rozpadają się po kilku miesiącach, a raz na jakiś czas pomyślimy sobie „Ciekawe, co teraz robi X?”.

Ludzie przychodzą, ludzie odchodzą. Wiemy o tym, ale za każdym razem, gdy się to zdarza, jesteśmy zaskoczeni. To jedyna rzecz w naszej egzystencji, której możemy być pewni, ale często łamie nam serce.
Love, Rosie opowiada historię nietypowej przyjaźni „od kołyski aż po grób”. Rosie i Alexa poznajemy jako kilkuletnich uczniów siedzących razem w ławce.  Podczas lekcji przesyłają sobie karteczki, unikając morderczych spojrzeń nauczycielki – Wielkonosej Śmierdziuchy Panny Casey. Widzimy jak na przestrzeni lat dorastają, mają wspólne marzenia i snują plany na przyszłość. Punktem przełomowym w ich życiu staje się wyjazd Alexa z Irlandii do USA.  Czy uda im się utrzymać kontakt pomimo dzielącej ich odległości i zmian, jakie zajdą w ich życiu?
Rosie: Jeszcze miesiąc temu myślałam że jestem w raju i nagle w jednej sekundzie wszystko radykalnie się zmienia. 
Ruby: Na tym właśnie polega problem z rajem. Nic tak nie przyciąga złego.
Love, Rosie to powieść epistolarna, napisana w formie zbioru listów, maili, notatek, pocztówek i wiadomości tekstowych. Zestaw korespondencji pomiędzy bohaterami tworzy obraz historii, którą zapisał im los. Komentują wydarzenia ze swojego życia, wymieniają się spostrzeżeniami, zmartwieniami i nadziejami. Cecelia Ahern za pomocą tradycyjnych i elektronicznych listów wykreowała pełnowymiarowych bohaterów. Każdy z nich ma wyrazisty charakter, jest niepowtarzalny. Rosie to samotna matka, której los ciągle rzuca kłody pod nogi. Alex jest znanym kardiochirurgiem, ale ciągle nie może nauczyć się pisowni słowa „wiem”. Ruby to szczera i bezpośrednia kobieta, która nie potrafi odmówić sobie kawałka ciasta (albo dwóch… ewentualnie siedmiu). Oraz wiele innych bohaterów, dzięki którym lepiej poznajemy całą historię.

W książce pojawia się wiele momentów, w których nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Zawarte w niej wiadomości i rozmowy nieraz bywały pełne humoru, ironii lub opisywały zabawne wydarzenia. Love, Rosie nie jest jednak powieścią-komedią. Bohaterowie zmagają się z problemami, które często poruszają i wzruszają czytelnika. Książka Ahern opowiada o przyjaźni ponad wszystko, pokonywaniu trudności, życiowych wyborach oraz próbie odnalezienia siebie i swojego miejsca w świecie. Autorka pokazuje historię ludzi, którzy nie potrafią wykorzystać swej szansy na szczęście. Alex i Rosie ciągle się mijają, nie potrafiąc przyznać się do swoich uczuć. Z początku wydaje się, że to samo czeka również Katie i Toby’ego, że historia się powtórzy. Z niecierpliwością śledziłam ich losy.
Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz.
Powieść Cecelii Ahern nie jest kolejną obyczajówką, której główną cechą jest schematyczność. Autorka wyzbyła się zarówno sztampowej fabuły, jak i formy. Ukazała niemal pięćdziesięcioletnią historię bohaterów w nietypowy sposób. Czytając kolejne listy, książkę się pochłania. Nie nudzi i nie jest banalna. Szczególnie zainteresował mnie obraz Rosie jako samotnej nastoletniej matki, jej dojrzewania oraz dostosowywania się do dorosłego życia. Autorka ukazała jej marzenia oraz oczekiwania ze strony innych. Bohaterka nigdy nie stawia siebie na pierwszym miejscu, pozbawiając się tym samym szans na wypełnianie własnych planów.

To moje kolejne spotkanie z tą powieścią, w związku z czym bałam się, że zatrze się moje pierwsze wrażenie i uznam, iż książka wcale nie jest tak dobra, jak kiedy czytałam ją po raz pierwszy. Na szczęście moje obawy nie były słuszne. Powieść bawi i wzrusza nawet przy kolejnym czytaniu, zabierając nas w długą drogę na koniec tęczy.

Tytuł: Love, Rosie
Tytuł oryginału: When Rainbows End
Autor: Cecelia Ahern
Ilość stron: 512
Wydawnictwo: Akurat

16 / dodaj komentarz:

  1. Mnie książka kompletnie się nie podobała. W jej połowie zrezygnowałam z czytania, ponieważ główna bohaterka zaczęła mnie wprost denerwować swoim brakiem zdecydowania! Oczekiwałam czegoś lepszego! :(

    Pozdrawiam,
    http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2016/04/zwiadowcy-ziemia-skuta-lodem.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Film uwielbiam, lecz książki nie miałam przyjemności czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakiś czas temu czytałam tę książkę, bo chciałam się wybrać do kina na film. Powiem, że nawet mi się spodobała, chociaż główna bohaterka dość często mnie denerwowała. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam książki ani nie oglądałam filmu ale mam taki zamiar ;)
    Pozdrawiam,
    ksiazki-bez-tajemnic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam 'Love, Rosie". Moim zdaniem koncepcja powieści i ujęcie całości w formie listów to fenomenalne posunięcie i książkę czytało mi się błyskawicznie. Mam wielki sentyment do historii, które opowiadają o przyjaźniach czy miłości na odległość i chyba dlatego tak bardzo mi się podobała :)

    Pozdrawiam ciepło, bookworm :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez bardzo mi sie podobała. Taka forma ksiazki z pewnością wyróżniła ja na tle pozostałych obyczajowek :)

      Usuń
  6. Wedłuug mnie książka jest niesamowita! Zabawna i wzruszająca, choć moim zdaniem, film był nieco lepszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W filmie nie podobały mi się niektóre rozwiązania od strony realizacyjnej i troche spłaszczenie fabuły, ale i tak był dobry. Idealny dobór aktorów :)

      Usuń
  7. Lubię tą powieść, ale bez zbędnych rewelacji. Moim zdaniem film jest dużo lepszy :) Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Koniecznie muszę ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Widziałam film, który jest po prostu genialny! Na pewno kiedyś sięgnę po książkę :))

    http://julandpi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Książkę czytałam i mega mi się podobała. Jestem to zresztą jedna z moich ulubionych pozycji :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
    happy1forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ciekawi mnie forma tej książki, ponieważ jeszcze nie spotkałam się z taką, która byłaby napisana jako listy, notatki i przemyślenia. Mam nadzieję, że niedługo będę miała okazję sięgnąć po tę powieść, oraz że spodoba mi się już za pierwszym podejściem :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Chociaż nie ma chyba aktorów, których kochałabym bardziej od Sama i Lily, film jest znacznie słabszy od książki. "Na końcu tęczy" jest po prostu niesamowite, nigdy nie czytałam czegoś, co jednocześnie tak bardzo by mnie wzruszyło, rozbawiło i... zirytowało, bo kolejne, nieudane próby zejścia się bohaterów powodowały u mnie gwałtowny skok ciśnienia i chęć wyrzucenia książki za okno ;-;. Wspaniałe jest też to, jak bardzo zżywamy się z bohaterami, chociaż poznajemy ich tylko (a może aż) za pośrednictwem meili, listów, kartek.
    Pozdrawiam!
    www.bookish-galaxy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. "Love, Rosie" to pierwsza historia, ktorej ekranizacja podobała mi się bardziej niż sama książka. Książka jak dla mnie była słaba.

    W wolnej chwili zapraszam do mnie:
    kochajacaksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń